Menu
Menu
Pierścionek z bursztynem

Pierścionek z bursztynem

Dostałam pierścionek, ale nie chciałam go przyjąć, bo sądziłam, że jest w zamiarze prawie zaręczynowym. Bardzo szanowałam tego mężczyznę – za jego wiedzę, osobowość, podziwiałam jego zainteresowania, ale zdziwiłam się, gdy dostałam ten pierścionek, bo nie sądziłam, że jego zaangażowanie może być takie duże. Powiedział, że jeśli nie chce go wziąć – a rzeczywiście kubeł na śmieci był blisko – to on go wyrzuci. Byłam raczej nieśmiałą dziewczyną, a pierścionek był przepiękny. Chłopak wyczuł moją słabość do bursztynu. Wzięłam pierścionek, mówiąc, że niestety nie planuje żadnej zmiany w swoim życiu. Byłoby mi jednak przykro, gdybyśmy się nie widywali, bo on zawsze z czymś wspaniałym przychodził, z jakąś książką czy gazetą. Dawał mi to czego mi brakowało w domu, uzupełniał mnie. Później też nie dał za wygraną – oświadczył się moim rodzicom. To znaczy robił przedbiegi. Mama powiedziała mi o tym, ale ponieważ zdałam na studia, nie miałam w głowie takich rzeczy.

Rozjechaliśmy się – on do Sopotu, ja zostałam we Wrocławiu. A ten pierścionek kiedyś pękł. Ni z gruszki, ni z pietruszki. Nie upuściłam go, po prostu zrobiła się rysa. Niedługo potem dowiedziałam się, że mężczyzna który mi go wręczył jest bardzo chory. Ale to jeszcze nie wszystko. Później ten pierścionek gdzieś mi zaginął i przyszedł list od jego żony, że on nie żyje. Gdyby tylko zaginął, ale, że pękł wcześniej? Jego żona napisała mi przepiękny list. Jeszcze gdzieś go mam, mimo tylu lat i przeprowadzek.

Nie wiem, czy jest to historia o drzewach, ale na pewno jest o soku, o krwioobiegu.

Autor

Zofia Jendrek

Gatunek

-

Lokalizacja

Wrocław

nie istnieje