Przyszła mi na myśl taka historia: mój syn mieszka w nowym bloku na Kozanowie. I akurat ocalały przed jego oknami trzy brzozy. I nawet mój mąż interweniował, że może można by je trochę przyciąć, ale jakoś nie doszło do tego. Moja wnuczka, która teraz ma osiem miesięcy uwielbia te drzewa. Budzi się, patrzy i się śmieje i te drzewa dla niej to jest coś pięknego. Te brzozy, gdzie przysiadają ptaszki. Wcześnie rano budzi się, leży na brzuchu i obserwuje, jak tymi brzozami pięknie wiatr porusza. Dla niej to jest ogromna radość.